Koronawirus i JA


15 października 2020, 14:01

Dzis w nocy nie mogłam spać. Kłębiło sie w mojej głowie mnóstwo pytań i przemysleń.  Sama sobie opowiadałam jak do tego doszło, że dlaczego akurat ja (mimo że przy takiej ilości zachorowań nie powinno mnie to dziwić, ale jednak dziwi).

Od początku tej historii i do brzegu. 

Należe do osób ostrożnych i roważnych i raczej wyszlam z wieku buntu przeciwko władzy i przepisom. Dlatego jako prawowity obywatel maseczka na twarz, rękawiczki na dłonie i odstęp od innych. Życie nauczyło mnie brania odpowiedzialności nie tylko za siebie i swoich bliskich ale także za innych ( bo oni też są kogos bliskim przecież). Tak naprawdę ciężko stwierdzić kiedy dochodzi do zarażenia, w jakich okolicznościach i każdy pierwszy objaw jest inny. Ja jako osoba która nigdynie chorowała na grypę nie byłam świadomo podobnych objawów(zawsze angina, gorączka, sen i odpoczynek i antybiotyki-dwa tygodnie i po wszystkim). W pierwszej kolejność zaczęło mnie boleć gardło (mysle angina wiec trzeba w zarodku walczyc) wiec nauczona doswiadczeniem wzięłam leki tj poszła w ruch aspiryna na noc, fervex w ciagu dnia, tabletki na gardło i o dziwo objawy ustały. Po dwoch dniach zacząl sie przeraźliwy ból głowy i kręgosłupa (hm tez znalazłam sobie odp)-mysle tak w niedz. bardzo aktywnie spedziłam dzien od bardzo dawna wkoncu poszłam z kijkami i kregosłup oduczony tego typu aktywnosci odwieczyl sie bolem stawów i kregosłup pewnie tez sie odezwał. Głowa niby rzecz normalna (tym bardziej kiedy jest sie migrenowcem wiec niby normalne i dla osooby z czestymi bolami glowy normalne) wiec leki przeciwbolowe i poszlo gladko. Wzielam sporo tych leków i wydarzylo sie cos czego chyba nikt z nas nie lubi. Sensacje żołądkowe mnie dopadły i biegunka cały dzień no ale oczywisacie wszystko da sie wytłumaczyc czylo od leków(za duzo ich było i pewnie dlatego). w tym momencie jesteśmy gdzies w okolicy czwartku. przez to wszystko nie zauważyłam ze straciłam wech a smak byl słabszy (ale rzecz jasna ja jako osoba zawsze znająca odp. i czerpiąca wiedze z dr google dowiedziałam się ze czesto wech zanika przy przeziebiebiu albo przy sprawach żołądkowych- co w koncowym piątkowym rozliczeniu potwierdziła Pani dr z przychodni). poniewaz brak wechu dość długo nie wracał i jak sobie uswiadomiłam to chyba tydzien postanowiłam zadzwonic do przychodzi. Opowiedziałam Pani dr jak na spowiedzi to co teraz Wam. Ona takze miała nadzieje ze sa to objawy przeziebieenia zatrucia coklwiek aby nie byl to wirus. Ja oczywiscie tez jak widzicie znalazłam odp na wszysktie problemy i mimo ze gdzies z tylu głowy wiedziałam i znałam te objawy łudziałam się ze mnie wirusowe choroby nie dotykaja. W pt lekarka podczas teleporady dała mi recepte na tabletki ktore powinny odetkac nos i wech wroci i miałam sie odezwac w pon. Na moje szczęście zmieniła sie ustawa dotyczaca testów (takze troche szczecia mam). Lekarka poniewaz leki nic nie daly skierowała mnie na test. Zadzwoniłam tak odrazu i poproszono abym w maseczce, własnym srodkiem transportu z wlasnym dlugopisem i dokumentm ze zdjeciem podjechała miedzy 7 a 9 rano dnia nastepnego co tez uczyniała. Kolejka była bardzo długa i ja panikara ze pewnie bedzie moja kolej i akurat mi podziekuja (bo w zyciu takie mam szczescie) ale o dziwno tak sie nie stalo. Kolejka  przypominajaca myjnie samochodowa szla bardzo szybko i sprawie i zakldam ze do zasluga dobrego zespolu. Jedna osoba szla kolo aut i rozdawała obowiazkowe formularze, druga wpisywała dane z dowodu a trzecia robila wymaz. Tu sie zatrzymam. Mimo takiej choroby i tego co sie wokół niej dzieje kobieta ktora robiła wymazy była tak sympatyczna tak miła  i tak fachowa ze poprostu szok-PROFESJONALISTKA. Test nie należał do rzeczy przyjemnych bo włożenie pałeczki przez nos do gardla chyba nie jest miłym doswiadczeniem, ale jak trzeba to trzeba. Pojechałam do domu i z niecierpliwością i rzecz jasna nadzieja na ujemny wynik czekałam i czekałam. Noc była bardzo długa (chyba dłuższa od innych). Rano po 4 godzinach snu postanowiłam wyjsc na spacer z psem ale ku mojemu zdziwieniu pod domem pojawil sie samochod i dwoch funkcjonariuszy ktorzy zapytali gdzie sie wybieram bo przeciez jestem na kwarantannie i tym oto sposobem pozegnalam panów i wrociłam do domu.  Tutaj dodam ze oni wiedzieli wczesniej ode mnie ze wynik jest dodatki (takie wtedy miałam wrazenie). Weszłam na strone i rzecz stała sie faktem test REAKTYWNY DODATNI. Kilka innych rubryk ktorych nie zrozumiałam ale zapewne miały cos wspolnego z przebiegiem badania i prosedurami itd. Zadzwoniłam do przychodni i opowiedziałam wszystko Pani doktor ktora takze byla zdziwiona ze policja jest bardziej poinformowana niz oni lekarze oraz ze to nie sanepid informuje tylko tak naprawde ktos ktop dzwoni i mowi ze jest z komendy miejskiej. Taka oto historia z dnia pierwszego . oczywiscie ja juz wspomniałam jako swiadoma jednostka siedziałam w domu i czekałam ze moze wynik sie zmieni na inny. W tym czasie przyszedl sms ktory byl dla mnie....... hm gwozdziem do trumny tak naprawde. Brzmial mniej wiecej tak,, nie zainstalowales aplikacji kwarantanna domowa a to Twoj opowiazek,, hm? skoro nie mam wyniku testu i nikt mnie nie poinformowal to jaka kwarantta sobie mysle. no ale jak trzeba to trzeba. Potwierdzenie numeru telefonu i jak w szkole otrzymywalam zadania -zrob sobie selfie w miejscu odbywania kwarantanny ito bylo i jest zadanie codzinne i nawet kilka razy pozuje dla nich do selfie a dzis rano ,mnie obudzili wiec zaspana zrobiłam fotke w lozku. Ło matko.... duzo tego.....Dzis jest 15 pazdziernik a moja kwarantanna trwac ma do 23 tm. Czasami mam wrazenie ze to kara za grzechy. 

Na chwile obecna węch nie wrócił a ja czuje sie dobrze. Nie mam tzw objawów klinicznych. Sprzatam i nareszcie mohe byc w swoim zywiole tzn biegac z plynem do dezynfekcji i pryskac caly dom bez slyszenia ze przesadzam ze sie fiksuje (ale to moje OCD o ktorym bedzie inny wpis). W kadym razie czuje komfort psychiczny ze wzgledu na brak wechu (jak wczesniej wspomniałam moja nadwrazliwosc wechowa byla czyms strasznym i teraz kiedy zaden zapach nie rujnuje moich nerwów i przez to jest spokojniejsza ciesze sie na swoj dziwaczny sposob 

Co do kolejnych zmian to musze Wam powiedziec o jednej bardzo dla mnie dziwnej i naprawde zastanawiajacej kwestii. Poniewaz zmianiła sie forma testów i ich zlecen to zmieniono takze odbywanie kwarantanny i jej dlugosci zakonczenie. Jesli dobrze jestem poinformowana wczesniej robiono kolejne testy i do momentu ujemnego dana osoba siedziała na kwarantannie, natomiast teraz kwarantanna teoretycznie trwa do 10 dni ale jesli wystepuja objawy (kliniczne tzn objawy przypasowane do danego schorzenia i choroby) na kwarantannie pozostajemy. Moze przyklad-mam goraczke cala kwarantanne  ale ona ustaje dwa dni przed jej koncem to od nia ustapienia goraczki jeszcze 3 dni zostaje w domu nawszelki wpadek a test nie jest wykonywane. hahahahah. rozbawil mie fakt ze utrata wechu w moim przypadku tak naprawde nie jest objawem klinicznym i czasami utrzymuje sie do 3 miesiacy tzn ze mam byc w domu 3 miesiace hmmmmm. ciekawe zagadnienie, ale jak to powiedziala moja lekarka Pani Olu do 23 padziernika jeszcze wszyztko sie moze zmienic wiec poki co siedzi Pani w domu i czeka do konca i teleporada w ostatnim dniu kwarantanny.

tadam tadam

wot i cała historia 

ps. nie dodałam moich przemyslen w zwiazku ze sposobem zarazenia itd bo moge gdybac a teraz i tak niczego to nie zmieni. Ogolnie widze dwie opcje tego wszystkiego- w ostartni week wrzesnia czyli ok 4 dni od pierwszego bolu gardła byałam w szkole i pierwszy raz chyba od roku pojechałam komunikacja iejska i tak-komunikacja miejska pierwsza mozliwa sposobnosc a druga to szkoła ( kilka godzin bez przerwy, bez wietrzenia pomieszczenia i 20 osón bez maseczek-teraz uwazam ze to naprawde jest porazka szkoly i fakt ze siedzisz obok kogos kto moze byc bezobjawowym nosicielem wirusa (myslimy o tym po fakcie tak naprawde i uwazam ze powinnam fakt szkoly poruszyc podczas rozmowy z sanepidem-nie wiem jak Wy uwazacie ale to teraz z perspektywy czasu bylo nieodpowiedzialne ze stony szkoly i ze strony sluchaczy ale czy ktos by podejrzewal ze na zajecia przyjdzie osoba obdarzona przez los wirusem?)

Druga opcja jest taka 1 padziernika wybralam sie na pizze z moja przyjaciolka-oczywiscie w maseczkach ale przy stole zostaly przez nas sciagniete(logiczne), wczoraj podczas rozmowy z Aga dowiedziałam sie ze objawy wystapile tez u niej mniej wiecej po tym samym czasie i z poczatku tez gardlo i oslabienie a potem utrata wechu i smaku. Ona czeka dzis na wynik testu.

 

Obie opcje sa prawdopodobne i warte poruszenia przy odpowiedznich sluzbach ale z drugiej strony co bylo to bylo i nie cofne czasu ale zawsze moge dzieki temu uchrnic inne osoby przez zarazeniem i meczarnia w kwarantannie.

Acha dlaczego pisze ze to meczarnia-uwierzcie mi czekanie na telefon od policji i czekanie na zadanie w aplikacji i czwkanie czy nie pojawi sie inny objaw jest tak stresujace ze szok. ja uwazam ze jak ktos powie ze powiklaniem pokoronnym sa roblemy z sercem to przyznam mu racje ale wiecie dlaczego bo to nie korona rujnuje srce i neewy tylko ten stres towarzyszacy-nie dosc ze obawiasz sie o swoich bliskich,nie dosc ze martwisz sie o swoja przyszlosc i o przebieg choroby to jestes kontroloiwany , śledzony i poddawany licznym probom i testom. Wiec jak siada mi nerwy i serce to przez kwarantanne. 

dobra to juz chyba naprawde koniec tej opowiesci. Prosze piszcie do mnie o swoich przemysleniach, a moze sami jestescie w kwarantannie a moze borykacie sie i czekacie na wyniki testu swojego lub bliskiej osoby, z moze poprostu Wasz czas wyglada jak moj i chcecie sie tym podzielic.

Wasza OLcia Olcza

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz